Nie zanudzamy Was zwykle opowiadaniem o naszych urodzinach i innych osobistych świętach, ale tym razem chcemy zrobić wyjątek. Postanowiliśmy mianowicie sprawić przyjemność Grzegorzowi w dniu jego urodzin i wraz z nim wybraliśmy się do warsztatu garncarskiego pana Piotra Skiby z Jadwisina.
Grzegorz pasjonował się onegdaj garncarstwem i teraz, po przeszło piętnastu latach, mógł znowu zasiąść za kołem.
Słuchając najpierw o tym, jak przygotowuje się glinę, a potem patrząc na naszego brata, „stwarzającego” z niczego, czyli z „mułu ziemi” dzbanek, a potem wazonik dla kwiatów, nie mogliśmy oprzeć się skojarzeniom natury bardziej duchowej.
Glinę trzeba najpierw przygotować, żeby dało się z niej coś zrobić. I to przygotowanie nie zawsze jest dla gliny przyjemne. Najpierw leży sobie przez zimę na mrozie i śniegu, a kiedy przychodzi na nią czas, zanim położy się ją na kole, trzeba ją odpowiednio „uzdatnić”. Miesi się ją i uderza o stół… Ogólnie przemoc… 🙂
Koło w ruch.
A potem trzeba się poddać dłoniom, które z bezkształtnej masy potrafią stworzyć to, co chcą…
Wreszcie naczynie zostaje odcięte od koła i włożone do pieca, gdzie zostanie wypalone w temperaturze ok. 1000 C.
Obejrzyjcie więcej zdjęć.